Barcelona – centrum biznesu

Przedsiębiorcy z Barcelony szukają większego wsparcia rządowego. Twierdzą, że hiszpańskie miasto powinno zrobić więcej, aby promować się jako miejsce do prowadzenia biznesu.
Barcelona umocniła swoją pozycję w czołówce europejskich miast, jeśli chodzi o wspieranie szybko rozwijających się firm, ale lokalni przedsiębiorcy twierdzą, że ma jeszcze sporo do zrobienia, aby móc konkurować z Berlinem i Amsterdamem.

Photo by Denise Jones on Unsplash

Dywersyfikacja

Chociaż pandemia koronawirusa boleśnie obnażyła nadmierne uzależnienie hiszpańskiego miasta od turystyki, ujawniła również jego transformację z miasta monokulturowego w wielokulturowe w ciągu ostatnich 20 lat – oraz napływ nowych talentów biznesowych. Bez turystów zauważono, jak wielu, głównie młodych, ludzi z całego świata mieszka i pracuje, w dużej mierze w gospodarce cyfrowej. 
Rosnąca społeczność tych pracowników — wraz z ciepłym śródziemnomorskim klimatem, kulturą, dobrą kuchnią, połączeniami transportowymi i niższymi kosztami życia niż Londyn czy Paryż sprawiła, że ​​Barcelona stała się atrakcyjną bazą dla start-upów. W stolicy Katalonii, liczącej około 1,7 mln osób, działa dziewięć firm, które znalazły się w najnowszym rankingu FT-Statista, obejmującym najszybciej rozwijające się firmy w Europie. To stawia miasto na 10. miejscu pod względem liczby firm na ogólnej liście, obok Turynu.

Tooltester

Jedną z firm jest Tooltester — zajmująca się recenzowaniem oprogramowania. Założona przez Roberta Brandla w Niemczech w 2009 roku, zanim spełnił swoje marzenie o przeniesieniu go do Barcelony trzy lata później. Chociaż Brandl uważa, że ​​biurokracja i system bankowy Barcelony są frustrujące, uważa, że ​​dużą zaletą jest liczba osób z umiejętnościami językowymi – dziewięcioosobowy zespół Tooltester składa się z siedmiu narodowości. Według rankingu Tooltester osiągnął w 2020 r. przychody w wysokości 3,6 mln euro i łączną roczną stopę wzrostu w latach 2017-20 na poziomie 66%.

Glovo

Wiele start-upów technologicznych ma siedzibę w dawnej dzielnicy przemysłowej Poblenou, którą rada miasta promuje obecnie jako centrum technologiczne. Sacha Michaud i współzałożyciel Oscar Pierre wybrali ten obszar, gdy w 2015 roku stworzyli Glovo, platformę dostarczania żywności.
Ich zdaniem do Barcelony łatwo jest przyciągnąć talenty, ponieważ miasto jest małe, gęsto zaludnione i kosmopolityczne. Pomimo braku szybkiej ścieżki wizowej, pracownicy Glovo są w dużej mierze międzynarodowi i zazwyczaj w wieku 25-40 lat. Podobnie jak w przypadku innych nowych przedsięwzięć w mieście, lingua franca biznesu jest mieszanką języka angielskiego i hiszpańskiego. Ich zdaniem Barcelona powinna aspirować do miana europejskiego centrum technologicznego.

Wallbox

Miasto oferuje również coś dla firm, które skupiają się zarówno na sprzęcie, jak i oprogramowaniu. Enric Asunción pracował dla Tesli, kiedy zdał sobie sprawę, że aby samochody elektryczne się przyjęły, ludzie muszą mieć możliwość ładowania ich z domu. Był współzałożycielem Wallbox w Barcelonie w 2015 roku. Obecnie firma oferuje portfolio produktów do ładowania i zarządzania energią w ponad 80 krajach, w których zatrudnia 700 osób.
Dla Wallbox zaletą miasta jest to, że jest miejscem, gdzie mieszkają utalentowane osoby, ale i znajdują się dostawcy przemysłu motoryzacyjnego, a często taki miks nie jest możliwy do spotkania w jednym miejscu.

Problemy

Minusem działalności w Hiszpanii jest czas potrzebny na założenie firmy: 13 dni w porównaniu z jednym dniem w Holandii, według danych Banku Światowego. Jednakże istnieją i inne, dalsze przeszkody biurokratyczne, takie jak uzyskanie dokumentów pobytowych.
Dodatkowym problemem jest pozyskiwanie kapitału. Zebranie 1 mln euro jest łatwe, al w Barcelonie trudno o pozyskanie 200 mln euro. Jest to więc świetne miejsce dla start-upów, ale jeśli chcesz się rozwijać, będziesz musiał szukać pieniędzy gdzie indziej.
Hiszpania zajmuje obecnie 30. miejsce na 190 krajów w raporcie Banku Światowego o ułatwieniu prowadzenia działalności w 2020 roku, za kilkoma innymi krajami europejskimi, w tym Litwą, Niemcami i Macedonią Północną.
Sama Barcelona potrzebuje neutralnego systemu podatkowego – aby inwestorzy nie byli opodatkowani od swoich aktywów za granicą – oraz bardziej elastycznej administracji. Miasto powinno również znormalizować użycie języka angielskiego w edukacji i biznesie. Przede wszystkim musi przedstawiać wizerunek miasta biznesowego – do tej pory promowało się jako miejsce do odwiedzenia i zabawy, a nie jako poważne miejsce do robienia interesów.

Aleksandra Chrzęst

Źródło: https://www.ft.com/content/01c89a2d-87e7-41bd-a4e3-67ca94dd2a24

Podziel się na:

Czytaj więcej