Gdy w zeszłym tygodniu upłynął kolejny termin na spłatę zadłużenia wobec
zagranicznych inwestorów, Argentyna ponownie pogrążyła się w znanej już z przeszłości recesji. Jeśli pandemia koronawirusa kupiła Argentynie pewną
międzynarodową pobłażliwość, jak to jasno stwierdził Międzynarodowy Fundusz Walutowy w oświadczeniu z 1 czerwca, nie zmniejszyło to ciężaru długu kraju ani niepewności o jego przyszłość. W celu wypracowania lepszego konsensusu pomiędzy prywatnymi inwestorami a rządem, Ministerstwo Gospodarki postanowiło przedłużyć negocjacje do 12 czerwca, kiedy to potencjalnie ma zapaść ostateczna decyzja w sprawie sposobu pokrycia długów, których kwota opiewa na sumę około 66 mld USD. Wierzyciele proszą o umowę, która zapewniłaby więcej niż 50 centów za
dolara ich wkładu. Dotychczasowo rząd zaoferował im równowartość około 45 centów.
Sytuacja ekonomiczna kraju
Bankructwo Argentyny to żadna nowość w historii tego kraju. Od 2001 roku państwoogłaszało bankructwo już dziewięć razy (wliczając obecną sytuację). Zmniejszenie się poziomu wydajności gospodarki, nadmierne opodatkowanie najbardziej rentownych sektorów oraz biurokracja obciążają krajowy bilans państwa. Ponadto, gospodarka wyspowa nie sprzyja temu państwu – eksport oraz import przynoszą jedynie 30 procent zysków. Co więcej, Argentyna wraz z Brazylią, według Banco de España, tracą jako najmniej otwarte rynki w Ameryce łacińskiej. Nieosiągnięcie
kompleksowej umowy po pierwszym bankructwie w 2001 r. przyczyniło się do ogólnokrajowego kryzysu, który doprowadził do ubóstwa miliony Argentyńczyków należących ówcześnie do klasy średniej oraz spowodował powstanie niekończących się sporów z posiadaczami obligacji.
Negocjacje
Zgodnie z najnowszą propozycją płatności Argentyny zostaną prolongowane w celu umożliwienia jej wyjścia z obecnego kryzysu. Poprzez przesunięcie spłaty w czasie kraj będzie miał szansę na odbudowę gospodarki, która dzięki temu rozwiązaniu powinna ponownie zacząć prosperować. W wyniku tego spełnienie zobowiązań będzie na nowo osiągalne. Wygląda jednak na to, że wierzyciele sektora prywatnego nie podzielają zachwytów nad tą strategią. Niektórzy z głównych obligatariuszy, między innymi BlackRock – największa na świecie spółka
specjalizująca się w zarządzaniu aktywami -odmówili ze skorzystania z propozycji redukcji zadłużenia, którą uważają za „zbyt hojną”. Co więcej, BlackRock wraz z trzema innymi przedsiębiorstwami – Fidelity, Pimco i Ashmore – opublikował list z oświadczeniem, iż wierzyciele sektora prywatnego chcieliby przyczyniać się do „uporządkowanego rozwiązania” problemów związanych z zadłużeniem Argentyny. Takie wystąpienie jest konsekwencją zarzutów, które rządowi argentyńskiemu stawiane są właśnie przez obligatariuszy obwiniających go o to, że nie udostępnia im informacji dotyczących stanu gospodarki kraju oraz planu jej rewitalizacji.
Co czeka Argentynę 12 czerwca?
Minister Gospodarki, Martin Guzman, podsumował ostatnie wydarzenia
ogłaszając, że prace nad finalną wersją porozumienia trwają, ale margines zmian, które mogą zostać jeszcze do niego wprowadzone, pozostaje cienki. Dodał, że pod uwagę brana jest również możliwość kolejnego wydłużenie terminu podjęcia finalnej decyzji. Ekonomiści twierdzą, że obligatariusze mogą potencjalnie wynegocjować z rządem argentyńskim do 50 centów za dolara, zaś pozostała luka będzie uzupełniona warrantami, które wiązałyby wyniki nowych obligacji emitowanych w ramach restrukturyzacji z przyszłymi wynikami gospodarki. Obligacje w obecnych rozmowach restrukturyzacyjnych zawierają klauzulę zbiorowego działania (CAC), co
oznacza, że rząd musi osiągnąć próg od 75 % do 85% wsparcia inwestorów – w zależności od poszczególnych obligacji – aby przejść do kompleksowej
restrukturyzacji. Żadna z trzech grup wierzycieli, które obecnie rozmawiają z rządem, nie ma wystarczających środków, aby uruchomić CAC. Jednakże razem są w stanie blokować umowę.
Źródła